Ten dzień postsolidarnościowa władza wyrugowała z kalendarza zaraz po przejęciu władzy. W ten dzień w 1944 roku ogłoszono dokument, który określał ramy polityczne i gospodarcze Polski po II wojnie. Pisano go w Moskwie, a wcześniej w Jałcie wielcy tamtego świata określili do czyjej strefy wpływów Polaka będzie należeć i nikt nas o zdanie nie pytał.
Było to Święto Odrodzenia Polski, dzień podsumowywania planów dziesięcioletnich, pięcioletnich itp. Organizowano festyny, na które nikt nikogo nie zganiał. Po 90 roku nowi władcy wmówili milionom Polaków, że żyli oni w jakimś zdradzieckim systemie, po którym pozostało gruzowisko i święto 22 Lipca powinni wymazać ze swojej pamięci. System różowy on nie był, ale była to nasza Polska. Tym gruzowiskiem czyli majątkiem zgromadzonym przez PRL jeszcze do bardzo niedawana żywił się budżet neoliberalnego państwa. Niestety lewica, nawet kiedy była u władzy, nie broniła dorobku PRL. Teraz cały dorobek PRL jest negowany, tamci obywatele są zaliczani do gorszego sortu, a hasło „Polska jest jedna” brzmi jak kpina.
Niech każdy kto pamięta tamte, dobre i złe strony PRL, wspomni datę 22 Lipca, pogodne święto młodych ludzi budujących swój kraj.
22 Lipca zastąpiono dniem 11 Listopada. Nic nie mam przeciwko tej dacie, Niestety to święto przypada na smutny listopad, kiedy nikomu nie chce się wychodzić z domu.
Wiele lat temu urządziłem happening: o wyższości święta 22 lipca nad 11 Listopada. Zaciekawieni dziennikarze gromadnie przybyli. Wyjaśniłem, że wyższość 22 Lipca nad 11 Listopada polega na lepszej pogodzie latem. Tej pogody nie zmieni nawet nocna, sejmowa specustawa, tak jak mnie nikt nie zmusi do zapomnienia tamtej daty i plucia na dorobek PRL.
Czesław Cyrul